Piotr Rogucki - forum. ^^

Sama nazwa wskazuje wszystko. (;


#1 2006-10-16 18:37:42

Dzięcioł

Administrator

Zarejestrowany: 2006-10-01
Posty: 136
Punktów :   

#15

Notka numer: #15
Napisana o: 15:43
W dniu: 16 października 2006

I tak oto mamy pierwszą recenzję, którą nadesłała Marta( http://www.martusska.mylog.pl/ ) zwana również Comanką. (;

Gdy pojawiłam się pod Rude Boyem zrozumiałam, że czeka mnie coś nieprzeciętnego. Poczułam się, jakbym po raz pierwszy wybierała się na koncert Comy. Ludzie zebrali się pod klubem i z każdą minuta coraz bardziej się niecierpliwili. Usłyszałam piski i mym oczom ujawnił się Roguc. Miło było go zobaczyć po dwóch miesiącach. Wszystkim zgromadzonym posyłał uśmiechy, ale widać było, że się spieszy na próbę. Zza ściany dobiegał wstęp do utworu "W ogrodzie". Wiedziałam, że już są gotowi, ale wciąż nie wpuszczano fanów do budynku. Nie przeszkadzało mi to. Uczucie oczekiwania na coś takiego jest wspaniałe Wreszcie - wybiła 19 i ludzie z biletami, jak uprzywilejowani, zaczęli wchodzić do Rudzika.
Dostrzegłam wolne miejsce przy barierce, więc szybko je zajęłam :-) Przy okazji poznała mnie pewna forumowiczka rudeboyska i maniaczka Comy w jednym. Scenografia była bardzo nietypowa - widziałyśmy około 10 starych modeli telewizorów, które były dość chaotycznie rozstawione. O 19:45 na ich ekranach pojawił się zegar, odliczający kwadrans do rozpoczęcia koncertu. O 20 na scenę wszedł Witos z Kobezem, w tle słyszeliśmy intro z drugiego albumu kochanego zespołu. Gdy gitary wydały pierwsze dźwięki ludzie odpłynęli. Tomasino i Matusz również byli przygotowani. I wreszcie naszym oczom ujawnił się Roguc. Powitał Bielsko i rozpoczął od Zaprzepaszczonych. Tłum śpiewał razem z nim. Słowo w słowo.
„I oto trzeba będzie dumnym krokiem iść bez twarzy” - ta linijka została wyśpiewana przez Piotrka w sposób wyjątkowy, położył na nią wyraźny nacisk. Następnie na ekranach telewizorów, które jak się okazało, zespół kupił za własne pieniądze, wyświetlił się fragment zamachu z 11 września. Był to wstęp do Świętej Wojny. Szczerze mówiąc nie były to moje ulubione utwory, aczkolwiek po usłyszeniu ich na żywo, zmieniłam o nich zdanie. Bardzo je lubię. Jak resztę, poza Daleką drogą do domu. I znowu wyłowiłam ważne, bardzo akcentowane zdanie:
„Zachwyciło mnie samo zło, samo zło”.
Zarówno Roguc jak i tłum śpiewał jakby w transie. Następnie przyszła pora na Pierwsze wyjście z mroku. Poczułam klimat koncertu Comy, który odbył się w lutym. Barierka miażdżyła bezlitośnie, ale nie czułam bólu. Podziwiałam to co działo się na scenie. A działo się wiele. Podczas wykonania wyżej wspominanych Zaprzepaszczonych, Piotrek stanął na krześle. Po chwili dołączył do niego drogi Dominik. Wszyscy wiemy jaki styl ma Coma, toteż tajemnicą nie jest, iż zaczęli odprawiać, tzw. taniec godowy (nie chcę słyszeć oburzonych głosów na temat tego, iż zachowanie takie jest obsceniczne, bo takie nie było). Gdy grano Świętą Wojnę, na scenę wkroczył jakiś człowiek z małą, świecącą się choinką, przyczepioną do pleców. Wyglądało to bardzo nietuzinkowo ;] W każdym bądź razie podobało się. Coma wykonała tez utwór Spadam, Tonację i Nie wierzę skurwysynom, które zostały sprytnie połączone. Jako wstęp do nich wyświetlono na ekranach Leppera ze słynną już wypowiedzią na temat break dance’a Po tym energicznym utworze zagrano coś, na co czekała masa fanów. Coś, co stało się wręcz piosenką pożądaną. Tak, tak.. Ostrość na nieskończoność..pojawiła się...wraz z niesamowitym motywem świątecznym. Zgromadzeni byli zaskoczeni i powaleni na łopatki zarazem. Był to jeden z najlepszych momentów tamtej nocy. Kolejny - Sierpień. Nie ostudziło to jednak fanów. Wiedziałam, że najlepsze wciąż jest przed nami. Następnie usłyszeliśmy wspaniały wstęp do utworu budzącego wręcz kontrowersję, a mianowicie „W ogrodzie”. Sądzę, że zespół chciał pokazać go z innej strony. I udało się. Bardzo pozytywny efekt. Prawdziwy comcert nie ma racji bytu bez kawałka Skaczemy I rzeczywiście - skakaliśmy, choć w pierwszym rzędzie była to raczej walka z naporem ludzi ;] Fragment „Biorę dziewczynę i idę na techno” przesycony został ironią I w końcu nadeszła bomba w postaci Schizofrenii. Mocne brzmienia, a Roguc z jego mocnym wokalem wśród nich. Zdecydowanie w wykonanie tego utworu zaangażował się najbardziej. „Jak gdyby nigdy nic wyszedłem z domu, nocą, w maju.
Było ciepło, rozebrałem się do naga”
To prawda, woda lała się litrami. Piotrek rozpiął koszulę, ściągnął ją i rzucił się w tłum. Wrócił jednak na scenę by pokazać jak przeżywa schizofrenię. Padł na ziemię, rzucał się wręcz. Zrobiło to piorunujące wrażenie. Niezauważalnie przeszliśmy do Zbyszka, który był jako pierwszy bis. Roguc nadal leżał. Wstęp wypadł genialnie. Ludzie czekali na ten utwór. Śpiewali, mimo że gardła były już zdarte. Ponieważ na koniec przewidzianych było trzech muszkieterów , doczekaliśmy się Nie ma Joozka oraz... Leszka Żukowskiego. Hymn Comy. Hymn fanów. Wszyscy obowiązkowo znali słowa. Staliśmy się jednością.
„Niczego nie będzie żal, niczego nie będzie żal, niczego nie będzie żal...”
Śpiewaliśmy z przekonaniem. Jak sam Piotrek.
Warto też wspomnieć o ożywczych przerywnikach muzycznych, , trochę innych od tego, co prezentuje Coma na co dzień, czyli rytmy funky. W tym czasie Roguc z Matuszem zasiedli na scenie, pobujali się, zrobili sobie małą przerwę na piwo. Podczas tego krótkiego odpoczynku Kobez z Witosem wygrywali cuda, naprawdę istne cuda! Był to doprawdy fantastyczny motyw.
I zeszli. Zabrakło Listopada i 100 tysięcy jednakowych miast. Wiem jednak, że nie mogli zgrać wszystkiego. Nie wyszłam z klubu szybko. Nie chciałam, nie musiałam. Czekałam na nich. Pierwszy wyszedł Rafał. Chętnie rozdawał autografy. Wyraził podziw, iż opakowanie płyty przez cały koncert trzymałam przy sobie, a jednocześnie walczyłam z zachłannymi pogowiczami Niestety okładka pogięła się, a wewnątrz popękała. Dedykację jednakże dostałam Następny na celowniku był Tomasino. Pytany przeze mnie o Kobeza zaczął się śmiać i próbował go gdzieś wypatrzyć, bezskutecznie Stwierdził jednak, żebym więcej nie narażała wyżej wymienionej okładki na takie niebezpieczeństwo, bo może z nią być ciężko.
Wybrałam się do baru w poszukiwaniu Kobeza i Witosa. Znalazłam ich - wesoło konwersowali przy wiśniówce Warto dodać, że Dominik miał na sobie sławne spodnie w granatowo-białe prążki, które stają się obiektem pożądania Witos stwierdził, że bardzo je lubi i nie zamierza zmieniać Choć wyprać czasem można Zaczął się droczyć w związku z autografem: -A czemu mam Ci go dać? - Bo proszę ładnie. Dla fanki przecież on ma być! - No, dobrze, dla fanki damy. Od razu podpisał się także Kobez. I przede mną pozostało najtrudniejsze, czyli złapanie Roguca. Udało się jednak. Widać było, że Piotrek jest bardzo zmęczony, ale nieustannie się uśmiechał i wymieniał spostrzeżenia. Ja: - To dla mnie tak hurtowo będą te autografy.. - Hurtowo powiadasz? No, to dawaj, załatwi się :-) Takim sposobem mam podpis na płycie i kartce, która skończy w antyramce oczywiście. Zapytałam też Roguca o postępy w pracy nad filmem, który kręcono w Oświęcimiu. Oczywiście okazało się, że polskiego dystrybutora wciąż nie ma, jednakże sam jest bardzo zadowolony ze zdjęć z fanami na planie, chociaż przyznał, że była to bardzo ciężka praca. Szczególnie chwalił sobie scenę w oświęcimskim podwórzu. Tak, przypominam sobie, że dopiero długa ulewa ich z niej wygnała Pożegnaliśmy się z nadzieję na kolejne spotkanie na koncercie. W moim przypadku prawdopodobnie Kraków to będzie, więc mam na co czekać Bo grunt to perspektywa ;]

Podsumowując: koncert ten był niezwykły. W niesamowity sposób połączono muzykę, wokal i zachowanie na scenie. W końcu mieliśmy do czynienia ze swoistego rodzaju spektaklem. Como, masz mój szacunek. Pokłonik składam, moi drodzy


A teraz kilka zdjęć:
* http://i53.photobucket.com/albums/g66/r … 38male.jpg
* http://i53.photobucket.com/albums/g66/r … 12male.jpg
* http://i53.photobucket.com/albums/g66/r … 99male.jpg
* http://i53.photobucket.com/albums/g66/r … 04male.jpg

Dzięcioł.


`dawkujesz mi siebie jak lek na przetrwanie.

Offline

 

#2 2006-10-18 20:05:22

panna małgorzata

Administrator

4489523
Zarejestrowany: 2006-10-01
Posty: 71
Punktów :   

Re: #15

Czytając tę recenzję nie mogę się doczekać mojego comcertu.
I żeby Ostrość była


zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków.

Offline

 

#3 2006-10-25 15:42:59

panna małgorzata

Administrator

4489523
Zarejestrowany: 2006-10-01
Posty: 71
Punktów :   

Re: #15

To dobrze, bo jak ja w czerwcu byłam to jej nie zagrali.


zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków.

Offline

 

#4 2006-10-27 22:55:58

Dzięcioł

Administrator

Zarejestrowany: 2006-10-01
Posty: 136
Punktów :   

Re: #15

Hahaha ;d
Ale cóż, najlepszym zdarzają się wpadki ;d


`dawkujesz mi siebie jak lek na przetrwanie.

Offline

 

#5 2006-11-03 16:53:04

pasażerka

Pierwsze Wyjście.

Skąd: Giżycko
Zarejestrowany: 2006-11-03
Posty: 14
Punktów :   
WWW

Re: #15

Ja już nie mogę się doczekać koncertu w Olsztynie 11 listopada. Ostrość musi być!!!! I jeszcze zaprzepaszczone...  i żukowski:D


'Życie jest trochę jak w dzbanie woda
Pijesz ubywa, wylewać szkoda
Zostaje w środku przestrzeń tak pusta'

Offline

 

#6 2006-11-03 17:02:39

panna małgorzata

Administrator

4489523
Zarejestrowany: 2006-10-01
Posty: 71
Punktów :   

Re: #15

A 11 listopada minie rok od mojego pierwszego comcertu


zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków.

Offline

 

#7 2006-11-03 21:24:20

Dzięcioł

Administrator

Zarejestrowany: 2006-10-01
Posty: 136
Punktów :   

Re: #15

U mnie w wakacje minął rok ;dd


`dawkujesz mi siebie jak lek na przetrwanie.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl